Nasze muzyczne spotkania radiowe dają nam co jakiś czas szansę na powrót do wielkich dzieł orkiestrowych pisanych przez Wolfganga Amadeusza Mozarta. Tymi dziełami są oczywiście jego wspaniałe symfonie, których napisał 41. i których liczba byłaby zupełnie wystarczająca na cały rok spotkań w ramach „Muzyki mistrzów”. Są jednak co najmniej dwa argumenty nakazujące nam nie czynić tak radykalnych kroków z symfoniami Mozarta. Po pierwsze ciągłe ich słuchanie mogłoby znudzić nas twórczością tego wielkiego kompozytora, a pod drugie nie poznalibyśmy wielu innych wspaniałych kompozytorów i ich dzieł. Tym razem jednak pozwoliliśmy sobie na beztroskie wysłuchanie fragmentów czterech części symfonii noszącej numer 39., a więc tej należącej już do dojrzałego okresu twórczości Mozarta.
Symfonia 39. jest pierwszą z tzw. trylogii jego symfonii, czyli tych które zostały napisane jako ostatnie. Zapisana została w tonacji Es-dur, a prace nad nią kompozytor ukończył 26 czerwca 1788 roku. Jeśli porównamy ją z dwoma innymi symfoniami należącymi do tzw. mozartowskiej trylogii, to odrazu zauważymy, że jest ona w tym gronie najmniej znanym dziełem. Napewno odbiła się znacznie słabszym echem niż klasyczna symfonia „Jowiszowa”, będąca zarazem ostatnią symfonią Mozarta. Jednak pomimo tego, że symfonia 39. jest może nieco mniej wybitna od pozostałych dzieł z tej serii, stanowi napewno wybitne osiągnięcie symfoniki Mozarta. I tutaj wszelkie dyskusje możemy uznać, za zakończone, gdyż jest to po prostu kolejne niepowtarzalne dzieło wielkiego mistrza muzyki klasycznej. Dlatego zapraszamy do wysłuchania jego fragmentów wraz z nami.
Pozostałe audycje z cyklu “Muzyka mistrzów”: